A życie toczy się dalej…

Serwer śmiga jak ta lala… a może powinienem powiedzić śmiga jak ten procek? Jak ten dysk? O, wiem… śmiga jak Skazi na rannym spacerze 🙂 Dzięki Mr K.

Pierwszy wściekły upał w UK spowodował niewydolność wątroby spowodowaną nadmierną ilością zimnych trunków zwanych potocznie „piwo”.

Planowane góry odkładają się w czasie, za to lokalnie zbliża się coraz bardziej Scaffel Pike. Ktoś chetny?

I żeby nie było że wszystko tak zajebiście jest, sprawdza się po raz kolejny moje powiedzenie, że… kto się chujem urodził kanarkiem nie zdechnie. Oj, Mariusz to wymyślił nie ja… ważne że się sprawdza.

Polsko, nadchodzę ponarzekać wkrótce.

A, pozdrawiam wszystkich czytelników z Łodzi – tych inteligentnych i tych upośledzonych…