Stoczniowcy w Gdańsku…

Kim są? Ci stoczniowcy? Z ekonomicznego punktu widzenia są nieopłacalni i przynoszą straty, z politycznego punktu – należy się ich bać bo mogą narozrabiać, zablokować, głodować. Z kulturalnego punktu widzenia są raczej poniżej średniej krajowej. Wiedzą gdzie można wypić piwo, jak ominąć przepisy, jak coś wynieść z terenu stoczni. Z mojego punktu widzenia są bandą darmozjadów bez wykształcenia, którym ciągle mało jest wszystkiego. Nic nie robią dla siebie poza gadaniem, krzyczeniem, strajkowaniem i protestowaniem. Czy stoczniowcy (albo ich związki – co za różnica) pomyśleli co straci Gdańsk a tym samym Polska przez ich głupotę? Nie pomyśleli, stawiają siebie ponad wszystkich… Zwolnić, rozgonić, z pomocą policji wytłumaczyć na akcjach protestacyjnych…

Nie o to walczyli Stoczniowcy wiele lat temu. Nie o taką „solidarność” im chodziło. Wstyd. Wstyd mi, że to stoczniowcy z Gdańska właśnie są takimi burakami.